Mija tydzień, odkąd Hades jest z nami. Nie przypomina już małego niedźwiadka, teraz wchodzi w fazę liska. Jego pyszczek się wydłużył, uszy stoją, nabiera smukłej linii typowej dla belgów. Jest też śmiały i odważny, więc tym bardziej trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Dzisiaj deszczowy dzień, albo leje, albo pada, albo śnieg, albo deszcze. Idealnie, by siedzieć w domu i pilnować, by ekscytacja wzajemnym towarzystwem czworonogów nie rosła. Dzisiaj dużo zabaw węchowych dla obu psiaków i naprzemiennych- np. “pokaż która” dla Bidona i nauka samokontroli dla szczeniaka. Naprzemiennych, ale w swoim towarzystwie, ćwiczę z jednym, drugi siedzi obok. Hades szybko załapał o co w samokontroli chodzi. Cierpliwośc przełożyła się na inną sytuację- kiedy szykowałam mu zabawę z węchem, potrafił usiedzieć, zanim go zaprosiłam. Początkowo musiałam przyblokować go ręką, ale nie wyrywał się. Usiadł.
Nadal ćwiczymy siad, gdzie wydłużam czas między pochwałą a smaczkiem. Dokładam utrudnienia np. stoję bokiem do niego i wydaję komendę zaczynam się oddalać i wracać. Czasem jeszcze oderwie się od ziemi, ale na komendę siada i powtarzam rytuał. Jest bystry i nastawiony na współpracę. Podoba mi się jego motywacja, co nie znaczy, że nie muszę dostosowywać powtórzeń do wieku 2miesięcznego psiego dzieciaka.