Dziś odbyliśmy wreszcie pierwszy długi spacer w plenerze. Bidon biegał luzem, a Hades w promieniu 10 m ode mnie, bo tyle wyniosła długość taśmy treningowej. Celowo nie puszczałam go luzem, żeby móc w miarę skontrolować, czy nie próbuje czegoś chapnąć. Szczeniak jest po drugim szczepieniu, ale w uzgodnieniu z weterynarzem, wychodzimy i pokazujemy mu świat. Socjal jest ważniejszy. Jak powiedział weterynarz, w razie wypadku medycyna ochroni psa, ale straconych tygodni , kluczowych dla rozwoju nic nie wróci. Więc w ramach socjalizacji szliśmy wiaduktem kolejowym, Hades buszował w wysokiej trawie i przeszkadzał Bidonowi kopać doły, obwąchał się z 12 letnim goldenem retriverem i rocznym hovowartem (pod nadzorem właściciela obu wielkoludów) i bawił w gonionego. W domu spał ponad 2 godziny po spacerze.
Po południu odwiedziliśmy znajomych z 4 miesięcznym szczeniakiem, który w porównaniu z Bidonem nie dawał Hadesowi forów i na serio próbował zdominować i spuścić mu łomot. Hades nie pozwolił sobie wejść na głowę. Trzeba było rozdzielić szczeniaki- Skip trafił do klatki a Hades wyciszał się żując gryzaka. Na koniec oba obsikały moczem podkład i wizyta zakończyła się wspólnym, krótkim spacerem. Z atrakcji dnia dzisiejszego Hades pierwszy raz jechał windą. Nie wystraszył się ani szumu otwieranych drzwi, ani wyłożonego lustrem, jasnego pomieszczenia. Ufnie wszedł za mną, jakby to robił któryś raz. Podoba mi się pewność siebie szczeniaka. Moja już w tym rola, by nie przegiąć w stronę pyszałkowatości i brawury 😉